poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 15

Witam,witam :) Bardzo dziękuję za wszelkie komentarze i cieszę się niesamowicie, kiedy wypytujecie o nowy rozdział :) Wybaczcie, że nie udało mi się go wrzucić 03.05, 1,5h spóźnienia, mam nadzieję, że wybaczycie. :*
Jeżeli wybieracie się na koncert to życzę Wam ( i sobie przy okazji :)) świetnej zabawy i niesamowitych wrażeń i wspomnień. 

Rozdział +18 

Enjoy ;***



***

Ze snu wyrwał mnie delikatny dotyk dłoni na moim policzku. Było mi tak dobrze i błogo, promienie gorącego słońca wbijały się natarczywie przez lekko zasłonięte żaluzje w pokoju. Dotyk był delikatny, niczym muśnięcie motyla, niezwykle przyjemny, ale również lekko smyrający, przez co wyrwałam się z objęć Morfeusza. Niechętnie, bardzo powoli otworzyłam powieki i nie dostrzegłam za wiele. Poderwałam głowę do góry i zobaczyłam, że spałam na kolanach u Shannona, który spokojnie, gdyby nigdy nic spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Musiał bardzo mało spać, bo oczy miał małe i zapuchnięte.

- Co ty tu robisz? – zapytałam nie ukrywając swojego zdziwienia.

- Cześć Chloe, dziękuję w porządku, mam nadzieję, że Ty również się wyspałaś – powiedział spokojne i znowu wyszczerzył zęby w uśmiechu. Jeden z najpiękniejszych widoków, lekko zaspany i niewymuszony uśmiech Leto. Mogłabym go oglądać dzień w dzień. Mogłabym się budzić z takim widokiem, dla mnie byłby on o wiele przyjemniejszy niż widok na wszelkie inne cuda świata. Jednak na daną chwilę to był mój pierwszy taki widok i równie dobrze mógł być ostatni, dlatego też starałam się wyłapać jak najwięcej szczegółów.

- Przepraszam – powiedziałam zmieszana – po prostu, nie spodziewałam się ciebie tutaj. Dzień dobry, całą noc spędziłam śpiąc na twoich kolanach? – zapytałam lekko zaniepokojona.

- Dokładnie, po imprezie jak przyszedłem, bardzo szybko poszłaś spać, ale nie chciałaś położyć się do łóżka, więc tak oto wylądowaliśmy na podłodze.

- Jej przepraszam, musiałam być już lekko wstawiona, ale dziękuję, że się mną zaopiekowałeś. – Jak zobaczyłam Shannona od razu się od niego odsunęłam na bezpieczną odległość i teraz siedząc tak naprzeciwko niego stresowałam się. Nie wiem tak naprawdę czym, ale nie byłam spokojna.

- Musimy porozmawiać Chloe, rozumiem, że wczoraj nie chciałaś, miałaś do tego prawo, ale proszę Cię, już mam tego dosyć, wkurwia mnie ta cała sytuacja i to, że nie mam nad nią żadnej kontroli. – nerwowo zaczął przeczesywać włosy.

- O czym chcesz porozmawiać?

- Jesteśmy dorosłymi ludźmi, a praktycznie od samego początku bawimy się w kotka i myszkę, jak dzieciaki. Jesteśmy wolni i samodzielni, dlaczego do kurwy nędzy sami nie możemy decydować o naszym życiu? Cholernie mi się podobasz Chloe, ciągnie mnie do ciebie jak nigdy do żadnej kobiety. Podczas kręcenia teledysku, uwierz mi, Jared razem z mama są dla mnie najważniejsi na świecie, ale kurwa jak cię dotykał, jak całował to uwierz mi, ale miałem ochotę mu wpierdolić. Podejść do niego i jebnąć mu w ten śliczny ryj.

- Shannon…- cichy jęk wydarł mi się z ust.

- Poczekaj, czuję się jak gówniarz, mimo iż mógłbym już być dziadkiem, ale…Chloe, zależy mi na Tobie, chciałbym spróbować, wierzę, że może się udać. Jeżeli tylko Ty…to zależy tylko od Ciebie. – powiedział prawie na jednym wdechu.

To był dla mnie szok. Przeżyłam największy, kiedykolwiek zarejestrowany szok w dziejach ludzkości. Shannon Leto, ten Shannon Leto właśnie dość pokracznie zapytał czy będziemy razem. Zrobił coś o czym marzyłam od tak dawna, że nawet trudno to sobie wyobrazić. Patrzyłam się na niego i nie wiedziałam co odpowiedzieć. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję, ale siedziałam i wpatrywałam się w jego piękne ciemne oczy. Były tak bardzo hipnotyzujące, tak magiczne. Złapałam się nad uwielbieniem wobec Shannona i chyba powinnam sobie jakiś ołtarzyk postawić z jego zdjęciem. Otrząsnęłam się z głupkowatych myśli, a on wciąż się tak gapił, czułam się nieswojo i jedyne co chciałam zrobić to rozładować atmosferę, bo była strasznie napięta.
- Shannon, wydaje mi się, że powinieneś wiedzieć, że … masz strasznie rynsztokowe słownictwo – podziałało, Leto w jednej chwili wybuchł śmiechem. Cieszyłam się, że potrafiłam go rozśmieszyć, bo jego śmiech był zawsze niczym miód na moje serce. Taki beztroski, dziecinny śmiech, który przyprawiał o delikatne dreszcze radości na moim ciele. Dziękowałam, że miałam możliwość tu być z nim i wiedzieć go. Wyszłam do łazienki, gdyż już nie mogłam wytrzymać z alkoholowym kapciem w moich ustach, umyłam zęby, przemyłam twarz, uprzednio zmywając wczorajszy make up i z garderoby, która połączona była jednocześnie z moją sypialnią i łazienką, wzięłam strój dzienny. Rzuciłam Shannonowi krótkie „zaraz wracam” i zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelkę wody i szybko pokroiłam owoce układając je na dużym talerzu. Gdy wróciłam do pokoju, Shann wciąż siedział rozwalony na podłodze opierając się o łóżko.

- Pięknie wyglądasz i dodatkowo przynosisz takie pyszności – stwierdził, a  jako odpowiedź usłyszał najpierw moje lekkie prychnięcie pod nosem, a potem nieśmiałe „dziękuję”. Nie byłam na to przygotowana, przez co na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Położyłam talerz i wodę na podłodze obok mężczyzny i sama usiadłam naprzeciwko niego.

- Uwierz mi Shannon, na tym talerzu jest wystarczająco słodkości, więcej nie trzeba słodzić. 
Leto jedynie przewrócił oczami i zabrał się za jedzenie owoców.

- Kawa by się przydała – mamrotał pomiędzy wsadzeniem sobie do buzi kolejnej pomarańczy.
- Ooo tak i może jeszcze frytki do tego?  - zapytałam przekornie.

- Na śniadanie?! – prychnął tylko i zabrał się za kiwi. – Kawa wystarczy, bez mleka, łyżeczka cukru.

- No chyba sobie żartujesz? Masz wodę i owoce, musi ci wystarczyć Leto. – no jeszcze tego brakowało, żebym mu po kawę latała.

- No Chloe, weź no, proszę.

- A co, Bozia rączek i nóżek nie dała? Obok ekspresu są słoiczki z kapsułkami, na pewno sobie poradzisz. – wyszczerzyłam się do niego i wróciłam do wybierania ziarenek z granatu. – Ooo i przy okazji w lodówce jest jogurt grecki, to możesz przynieść. – powiedziałam i puściłam mu oczko.

- No proszę, proszę, jaka się pewna zrobiła, jaka cwana. Kto by pomyślał – w tym momencie pożałowałam, że nie poszłam po tą kawę. Shann niebezpiecznie zaczął się podnosić, żeby za chwilę opaść na kolana i wywracając przy tym otwartą butelkę Fiji zwrócić się w moim kierunku.

- Woda! – krzyknęłam czując zimny płyn rozlewający się na dywanie.

- Później się posprząta. Teraz mam inną sprawę do załatwienia – powiedział groźnie, nawet nie zwracając uwagi na przewróconą butelkę, wciąż kierując się w moją stronę.

- Leto co ty zamierzasz zrobić? – zapytałam udając przerażenie, ale w głębi ducha śmiałam się bez opamiętania. Widząc go skradającego się na czworaka w moją stronę był bezcenny. Niczym zwierzak zakradał się do swojej ofiary, tak Shannon zbliżał się do mnie. Kiedy jednak udał warknięcie, nie mogłam już dłużej powstrzymywać się od śmiechu. Śmiałam się donośnie i bez opamiętania, brzuch powoli zaczynał mnie boleć, a Shannon jedynie patrzył na mnie jak na idiotkę.

- Wybacz, ale to warknięcie…-nie mogłam się już śmiać – było tak przezabawne, o mój Boże, przepraszam – zakryłam usta dłońmi próbując się opanować.

- Tak Cię to śmieszy? Tak zamierzasz grać? Zobaczymy, czy będziesz się tak śmiała po tym co zamierzam Ci zrobić Chloe – bardzo wyraźnie zaakcentował moje imię i w jednym momencie jego usta znalazły się na wysokości moich. Nie minęła sekunda, kiedy złapał mnie za nadgarstki odciągając je na bok i gwałtownie wpił się w moje wargi. Pocałunek był niewiarygodnie natarczywy i zaborczy. Całowaliśmy się bez opamiętania nie mogąc się od siebie oderwać. Nagle Shann podniósł mnie i położył na łóżku ze słowami „Nie mam pojęcia czy nasz pierwszy seks był kurewsko dobry, nie wiem czy doszłaś, ale zamierzam to zrobić teraz, żebyś mogła ten orgazm wspominać do końca życia i opowiadać o nim wnukom”. Znowu salwa śmiechu z mojej strony. Na początku nie wyłapałam fragmentu, że zamierza TO zrobić teraz, ale kiedy przewrócił mnie na łóżko i poczułam na sobie jego ciężar dotarło to do mnie momentalnie. Już po samym pocałunku byłam niesamowicie podniecona i wiedziałam, że wystarczy dosłownie chwila, żebym doszła, ale on miał zamiar odegrać to zupełnie inaczej. Leżał na mnie, napierając swoją męskością. Widziałam żar w jego oczach, widziałam pożądanie, a fakt, że to ja wzbudzałam owe emocje był dla mnie jeszcze bardziej podniecający. Moje nadgarstki znajdowały się nad moją głową zamknięte w dłoni Shannona. Druga ręka błądziła po moim ciele omijając te miejsca w których najbardziej chciałam ją poczuć. O dziwo, Shannon był oazą spokoju, lekko muskał ustami moje obojczyki, szyję, kości policzkowe, specjalnie omijając usta. Próbowałam sama dosięgnąć, ale nie miałam szans, dobrze sobie to wszystko przemyślał, skubany. Mój oddech był ciężki, a usta wysychały w mgnieniu oka, więc co chwilę musiałam je oblizywać i przygryzać, co jak zauważyłam poruszało tego paskudę nade mną.

- Uwielbiam Cię dotykać – wyszeptał mi do ucha – Twoje ciała jest idealne.

- O mój Boże – wyszeptałam praktycznie do siebie, kiedy jednym ruchem rozpiął wszystkie guziki w mojej koszuli. Następnie wsunął rękę pod moje pośladki i zaczął je masować, raz delikatnie, żeby za chwilę zacisnąć na nich swoją dłoń. Po chwili zaczął zdejmować moje legginsy pytając wzrokiem o pozwolenie. Ja bez chwili wahania przytaknęłam głową i w oka mgnieniu dół mojego stroju znalazł się w jakimś nieokreślonym miejscu w pokoju. Próbowałam się wyswobodzić z jego uścisku, chciałam zedrzeć z niego koszulę, dotknąć jego mięśni napinających się przy każdym pojedynczym ruchu, jednak on tylko spojrzał na mnie groźnie i wysyczał „Jeszcze nie”. Ohh Jezu jakie to było seksowne. Zaczął masować mojego nogi, kciukiem kreśląc po wewnętrznej stronie ud. Odpływałam w nicość. Shann wypuścił moje nadgarstki z silnego uścisku, jednak pozostały one na miejscu, nie przemieszczając się nawet o milimetr. Tym razem zaczął zapoznawać się swoją drugą dłonią z moim ciałem, żeby za chwilę obiema doprowadzać mnie do szaleństwa. Jego dłonie znajdowały się po zewnętrznej stronie moich ud, a jego usta zaczęły kreślić wilgotny szlak od moich kolan w górę, co powodowało u mnie delikatne drgania. Droczył się tak przez dość długi czas, a następnie przejechał po bieliźnie w najbardziej wrażliwym miejscu, a ja wydałam z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos rozkoszy. Uniósł mnie delikatne do góry i pomógł mi w zdjęciu z siebie ubrań, sprawnym ruchem odpiął biustonosz i rzucił go gdzieś za siebie. Opadłam ponownie na łóżku i tym razem Shannon zaczął pieścić moje piersi. Na początku delikatnie, zataczając palcami, a później językiem delikatne okręgi wokół moich brodawek, a następnie tak jak w przypadku pośladków i nóg natarczywie i władczo. Ściskał, szczypał, ssał, podgryzał, doprowadzał do granic. Jestem pewna, że gdyby ktoś się mnie w tym momencie spytał jak mam na imię nie potrafiłabym odpowiedzieć. Jednak Leto był wyraźnie skory do rozmowy.

- Chloe, powiedz mi, jak się czujesz? – zapytał przerywając na chwilę pieszczoty.

- Co ? Ja ? – właśnie o tym mówiłam, zero kontaktu ze mną.

- Ooo tak zdecydowanie Ty, niczego Ci nie potrzeba, Słonce? Może czegoś za dużo? – przyssał się do lewej piersi – A może czegoś za mało? – zjechał dłońmi w dół w okolice mojego podbrzusza na skutek czego wydał się ze mnie kolejny dziwny dźwięk.

- Czyli chyba za mało, bardzo dobrze, bardzo się cieszę, że chcesz więcej.  – dodał z diabelskim uśmieszkiem na twarzy. Przez chwilowy brak pieszczot lekko się ocknęłam i zaczynałam powoli wracać do żywych.

- Mogę? – zapytałam łapiąc za krawędź jego koszulki lekko unosząc ją w górę. W odpowiedzi dostałam wzrok, który mówił „ I jeszcze, kurwa pytasz?!”, wiec ściągnęłam szybko z niego koszulkę i zaczęłam poznawać dłońmi jego klatkę i silne ramiona. W pewnym momencie próbowałam nawet przejąć inicjatywę, żeby to on był an dole, ale był silniejszy.

- O nie, nie moja droga. Dzisiaj to Ty masz odczuwać przyjemność. Wiesz co mam zamiar zrobić? – zapytał zadziornie. Pokręciłam przecząco głową. - Mam zamiar doprowadzić Cię do takiego stanu, że w 30 sekund znajdziesz się na Marsie i to nie raz czy dwa. – roześmiałam się w głos, a Shann mi wtórował. – Wybacz, ale musiałem – dodał jeszcze ze śmiechem. Chwila relaksu dobrze mi zrobiła, trochę ochłonęłam temperatura i puls spadał, jednak tylko na krótki moment.

- A teraz, rozluźnij się, jeżeli to możliwe zapomnij o tej metaforze i nie myśl o niczym  – poinstruował i zaczął całować miejsce znajdujące się niedaleko mojej prawej piersi. Westchnęłam głęboko, a moje ciało przeszył delikatny dreszcz. Przewrócił mnie lekko na lewy bok i unosząc moje prawe ramię zagłębił się w moją skórę i całował przy okazji boczne krawędzie piersi wzdłuż klatki piersiowej. Ugryzł mnie delikatnie w żebra na co w odpowiedzi dostał urywane westchnięcie. Kochałam tą pieszczotę i byłam szczerze zdziwiona swoją reakcją. Był pierwszym facetem, który skupił się na tak mało docenianym, a cholernie erogennym punktem na ciele kobiety. Znów leżałam na plecach, a Shannon z góry mojego ciała znowu przeniósł się na nogi i gładząc je kierował się ku górze rozchylając je lekko i wsuwając pomiędzy nie swoje palce. Dotarł prawie do pulsującego gorącem miejsca i cofnął dłonie. Powtarzał to wielokrotnie, doprowadzając tym do szaleństwa, ale nie zaspokajając. Oddech znowu przyspieszał, a pobudzenie wzrastało z minuty na minutę. Zastanawiałam się ile czasu minie zanim zacznę krzyczeć i błagać go o więcej. Chciałam z całych sił, żeby ulżył mi w „cierpieniu”, jednak on dalej postępował według swojego planu, wyraźnie ignorując swoją męskość, która naciskała na jego jeansy. Moje nogi napinały się i ściskały wokół jego palców, jakby to miało je zatrzymać blisko.

- Chloe, nie rób tak – ostrzegł mnie – Tym swoim wierceniem zaprzepaszczasz całą moją dotychczasową pracę, a chyba nie chcesz, żeby tak to się skończyło. – Wrrr co za drań, próbowałam się powstrzymywać i panować nad swoim ciałem, jednak on z każdym ruchem utrudniał mi to jak tylko się dało. Odpuścił, Jezu czy zrobiłam coś nie tak, ogarnął mnie wewnętrzy atak paniki, jednak już po chwili niczym balsam na moją duszę, poczułam jego silne dłonie na żebrach, a jego gorący oddech między nogami. Gwałtownie zerwał ze mnie ostatni skrawek garderoby i rozsunął moje nogi jak najszerzej się dało. Spojrzałam na niego z obawą, lecz jedyne co zobaczyłam jego rozczochrane włosy pomiędzy moimi udami. Poczułam w sobie jego palący język, a plecy mimowolnie wygięły się w łuk.

- O mój Boże – prawie krzyknęłam na tę przyjemność. Shann oderwał się gwałtownie i z łobuzerskim wzrokiem dopowiedział:

- Jego tu nie ma, ale próbuj dalej – i powrócił do wcześniejszej czynności. Masz rację Leto, jego tu nie ma na pewno, co najwyżej to szatan wcielony. Demon, który doprowadza do szaleństwa. Kreślił językiem w górę i dół, lewo, prawo, napierał jakbym miała uciec. Jego dłonie szybko znalazły się znów na moich pośladkach, ściskając je na pewno zostawiając na nich ślady swojej obecności, jednak ani przez chwilę mi to nie przeszkadzało, wręcz potęgowało doznania. Byłam blisko, tak cholernie blisko, a ten potwór bardzo dobrze o tym wiedział i droczył się ze mną, przerywając i znowu zaczynając od nowa. Pięści zaciskałam mocno raz na pościeli, raz na jego włosach. Gdy przyssał się, nieartykułowany dźwięk wydarł się z mojego gardła zakończając „wypowiedź” -  „Boże Święty”.

- Huh znowu ja kontra Bóg? Wygrywam tę walkę za każdym razem Skarbie, wybacz Boże. – O tak, zdecydowanie, byłam tego pewna. Bóg nie miał co się z nim równać. Był mistrzem. Kiedy szybko i gwałtownie przejechał parę razy językiem po mojej łechtaczce byłam o krok. Jednak Leto nie zamierzał tak szybko tego zakończyć. Mój oddech był krótki i ciężki, oczy przymknięte wpatrywały się w sufit, zbyt zmęczone by je otworzyć. W jednej chwili ogarnęła mnie fala gorąca, rozkoszy i niespodziewanie poczułam go w sobie. Czułam jak wszystkie wewnętrzne mięśnie się wokół niego zaciskają. Krzyczałam jego imię, jakby miało mi w czymś pomóc. Bóg nie pomógł wcześniej to może chociaż sam sprawca jakoś rozwiąże ten problem. Moje oczy przybrały rozmiar jednodolarówki i wpatrywały się w mężczyznę, który ciężko dysząc poruszał się we mnie. Ostatnie pchnięcia były silne i doszliśmy prawie w tym samym momencie. Shannon spojrzał na mnie ukazując szereg równych, śnieżnobiałych zębów i śmiejąc się trafnie stwierdził „A nie mówiłem, że zawsze wygrywam z Bogiem”. 

20 komentarzy:

  1. Hahaha, jestem! Po pierwsze: zazdroszczę, ja nie bede na koncercie :(. A po drugie i bardziej związane z tematem: wowow. Jak sie dobudze (jest 7:38) moze wysile sie na bardziej konstruktywny komentarz, póki co chyba wracam do łóżka. Pozdrawiam ~ Aila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ja jestem pod wrażeniem, że dałaś radę przeczytać to po 7, a co dopiero skomentować :D Dzięęęęki :* "wowow" jest super ^^
      Pozdrawiam i wysypiaj się dziewczyno ! :DD

      Usuń
  2. witaj, no i udało mi się już widzieć rozdział choć powiadomienia nie mialam :D super podoba mi sie i coś czuje że najlepsze i tak przed nami bo chyba teraz zbyt pieknie ładnie by bylo, tak więc czekam na te kolejne kłótnie shanna i chloe i kolejne takie sceny i dopisek +18 nie bez powodu hehe
    Pozdrawiam ;*, życzę udanego koncertu wybaw się jak nigdy zedrzyj gardło na śpiewaniu z Jaredem :D
    Female Robbery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh nie zdążyłam poinformować no ! :D bałam się trochę publikować ten rozdział, żeby nie było, że ja jakaś napalona, czy coś :D ale chyba po Fifty Shades już nic nikogo nie zdziwi ;P ojj a może akurat będą szczęśliwi i zakochani po uszy, nie przekreślajmy ich związku hehe :D
      Koncert był wspaniały i nie mogę dzisiaj mówić, zdecydowanie zdarłam gardło z Jaredem i tysiącami ludzi dookoła :)
      Pozdrawiam, buziaki :**

      Usuń
    2. moja droga zapraszam Cię do mojego nowego bloga z opowiadaniem na www.baby-come-home.blogspot.com - tym razem o 30stm więc moze przypadnie do gustu :P i moze zbyt bede natretna ale nie wiem czy widziałaś nową notkę na opowiadaniu na mikaelson-family :P
      Pozdrawiam,
      Female Robbery

      ps. oby takich koncertow w Twoim zyciu jak najwiecej ;*

      Usuń
  3. najlepsza część po kłótni - godzenie się ;-),
    udanej zabawy ;-)
    pozdrawiam
    -K.B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj gdyby wszystkie kłótnie tak się kończyły :D
      Dziękuję, koncert genialny :))
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Gorący rozdział:):) Czekam już na nowy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah ! Bardzo się cieszę z tego powodu, ale przyznam szczerze, że nie jestem w stanie stwierdzić kiedy pojawi się 16 :( w piątek wracam do siebie i nie wiem czy do tego czasu uda mi się jeszcze coś naskrobać, ale stay focused ;))
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. O mamo... Wracam sobie z koncertu rozanielona, pełna emocji i patrzę nowy rozdział 18+. Dziewczyno tym rozdziałem spotęgowałaś tylko emocje po koncercie:) i trochę osłodziłaś mi dzień żałoby spowodowany tym, że koncert się skończył... Super świetny rozdział:) Ojojoj co będzie dalej?!?!? Już nie mogę się doczekać:) K:):):*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa ale superowo, dziękuję kochana :**
      I jak wrażenia po koncercie? Jakie miejsce miałaś? Bo ja jak wróciłam do domu o 3 w nocy to potem prawie do 7 usnąć nie mogłam :D i dzisiaj też cały dzień skaczę i cieszę się jak głupia do siebie, jak to mój tata stwierdził "taka stara i taka głupia" :DDD Zaraz pewnie zaspamuje jedną notkę zdjęciami i filmikami z koncertu ^^
      Buziakiii :***

      Usuń
  6. Bez komentarza. Wielkie wow............................................................

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki krótki komentarz, a jak wiele mówi :D mam nadzieję, że "wow" w pozytywnym znaczeniu hehe :))
      Dziękuję i pozdrawiam :))

      Usuń
  7. Przeczytałam!
    Ojej ojej w końcu to zrobili aczkolwiek meeeega niespodziewanie...
    Może od teraz zaczną być razem? Tylko Ty to wiesz... Życzę im tego ^^

    Mam nadzieję, że koncert podobał Ci się tak bardzo jak mi :D
    a tak BTW na moim pojawił się W KOŃCU rozdział 5 :D Zapraszam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takie niespodziewane akcję są najlepsze :D wszystko możliwe, aczkolwiek mieli to trzymać w tajemnicy, więc who knows :D

      Ojjj taaak koncert był przekozacki :D Miałam jednak wrażenie, że Jarek był trochę nie w humorze, ale i tak było zajebiście i daliśmy czadu :D

      Pozdrawiam :**

      Usuń
  8. Hej, hej, kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. thegirlwithoutback16 maja 2015 16:08

      Juz 3/4 rozdziału napisane �� jezeli nic naglego mi nie wypadnie,to dzisiaj wieczorem :)

      Usuń
    2. rozdział jutro, wybaczcie :* <3

      Usuń
  9. Gdzie jest następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzień się jeszcze nie skończył, edytuję.

      Usuń