piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 25 i pół

Witajcie :) 
W ramach drobnych porządków na moim laptopie, mam wam do przedstawienia Prolog "Charmante chick", którego z niewiadomych przyczyn zdecydowałam się nie publikować. Jednak wyjaśnia on dość ważną kwestie i przyda się w jednym z ostatnich rozdziałów. Tak więc miłego czytania :)

P.S. Bardzo gorąco wam dziękuję za komentarze, jesteście cudowne ;* nawet nie wiecie ile radości mi to sprawia i jaki ma na mnie twórczy wpływ :) thank you so much :***


***


Leżałam pośrodku wielkiego łóżka, w środku nocy, nie mogąc ponownie usnąć. Nie pamiętam kiedy ostatnio przespałam całą noc. Zawsze budziłam się z przeraźliwym lękiem. Noc w noc ten sam sen. Teraz było tak samo, bez względu na miejsce. Kiedy przeprowadziłam się do Kalifornii, a co za tym idzie byłam dalej od nich, sny powoli ustępowały, jednak nie było mi dane spać. Próbowałam leczyć się u psychologa, miałam prywatne sesje terapeutyczne, ale kiedy nie możesz zdradzić źródła problemu, leczenie jest cholernie ciężkie i nie przynosi pożądanych efektów. Wszystko zaczęło się parę lat temu, chociaż trzeba zagłębić się jeszcze bardziej, żeby „zrozumieć" zaistniałą sytuację. Moi rodzice, George i Elizabeth poznali się, gdy mama nie była jeszcze pełnoletnie. Ot, wielki letni romans, a tak się przynajmniej wydawało, dopóki nie wyszło na jaw, że Eliza jest w ciąży, a George wrócił do swojego kraju i ślad po nim zaginął. Młoda Brytyjka po namowach rodziców postanowiła urodzić dziecko i nadała mu imię Chloe. I tak też znalazłam się na tym świecie, niechciany problem, którego nie można było ot tak odłożyć na półkę, gdy się znudził. Elizabeth musiała zrezygnować ze szkoły, z marzeń i życia, żeby zająć się mną. Po pewnym czasie przyzwyczaiła się do nowego gadżetu i gdy pojechała do Paryża na wakacje, spotkała ponownie Georga z parę lat starszą ode mnie dziewczynką, Veronique. Miłość między parą kochanków odżyła na nowo i po paru miesiącach ukrywania się i zdradzania ówczesnej żony - Camille, wziął z nią rozwód i związał się z moją mamą, miałam wtedy 3 latka. Było jak w bajce, przynajmniej wszyscy, razem ze mną, tak uważali, prawda była jednak zupełnie inna, o czym w niedługim czasie miałam się przekonać. Jednak do tego czasu byłam najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem. Rodzice nigdy się nie kłócili, kochali się, szanowali, pomagali sobie, a tak przynajmniej to widziałam. Jednak kiedy zaczęłam chodzić do liceum wszystko się zmieniło, chociaż tak naprawdę chyba nic. Zaczęłam dostrzegać rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Przeklinam dzień w którym pokłóciłam się z chłopakiem i wróciłam do domu, chociaż miało mnie nie być cały weekend. Eliza była akurat cały tydzień na szkoleniu w Rzymie, światowi ludzie, a co. Ojciec był w domu, ale jak się okazało, nie sam. Była też tam młoda dziennikarka, która znalazła dowody na to, że ojciec czerpie miliony z nielegalnych źródeł. Wiedziałam o tym, bo już kiedyś była u nas w domu i podsłuchałam ich rozmowę. Stałam na podwórku i przez okno obserwowałam całe zajście. Zobaczyła mnie, wiedziała, że jestem i błagała mnie o pomoc, a ja byłam bezradna. Teraz każdej nocy widzę jej twarz, jej martwe oczy, które błagają o litość. Uciekłam do mojej przyjaciółki, ale o niczym jej nie powiedziałam. Na następny dzień pojawiła się informacja w wiadomościach o śmiertelnym wypadku dziennikarki, jej samochód wpadł pod pociąg na przejeździe kolejowym. Co za ironia, mój ojciec w liceum przezywany był 'train', bo mieszkał przy przejeździe kolejowym. Znałam prawdę, chciałam iść na policję, chciałam, żeby poszedł siedzieć, ale gdy okazało się, że moja matka również brała w tym udział, zaniemówiłam. Nie wiedziałam co zrobić, wyprowadziłam się od nich. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Ojciec był bogaty, nikt by mi nie uwierzył, nie miałam dowodów na to, że ją zabił, oni natomiast mieli dowody na to, że zginęła na torach. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem czy ją zabił, czy tylko poddusił, a brudną robotę wykonał za niego ktoś inny. Wiedziałam jedynie, że ta dziewczyna zginęła, bo odkryła prawdę o interesach mojego ojca, to mi wystarczyło. I tak oto od 17 roku życia mieszkam z przyjaciółką, nie mam kontaktu z rodzicami, ot czasem wyślą kartę na urodziny czy Boże Narodzenie no i przysyłają kasę. Nikomu o tym nie powiedziałam, nikt o tym nie wie i nigdy się nie dowie. Nikt nie dowie się o tym, do czego przyczynili się moi rodzice i o tym, że nie sypiam przez to po nocach. Życie powoli zaczynało mi się układać i nie chciałam tego zaprzepaszczać. Znajdowałam się właśnie w pięknym drewnianym domku nad jeziorem, leżąc sama w olbrzymim łóżku i myśląc o mężczyźnie, który znajduje się parę kroków dalej, w drugiej sypialni. Nie mogłam usnąć, nie wiem czy przez sen, czy przez wrażenia związane z owym obiektem westchnień. Wstałam i po cichu skierowałam się do kuchni. Zapaliłam delikatne światło i zaczęłam szperać w poszukiwaniu potrzebnych mi produktów, musieli je mieć, to typowy amerykański domek na weekend, must have. Okay, mam kubek, w lodówce było mleko sojowe, a w górnej szafce znalazłam gorącą czekoladę i pianki. Za chwilę będę w niebie. Wstawiłam mleko na gaz, żeby nie używać kuchenki mikrofalowej o 4:28 nad ranem i nie obudzić tym mojego towarzysza podróży. Gdy mleko się gotowało wsypałam gorącą czekoladę, dodałam aromat pomarańczowy, który znalazłam w tej samej szafce co pianki i już miałam nalewać gorący napój do kubka, gdy usłyszałam za plecami zachrypnięty głos.

- Cześć robaczku, co dobrego robisz?

- Gorącą czekoladę z piankami, chcesz? - zapytałam sięgając po drugi kubek.

- Pierwszy raz będę pił gorącą czekoladę latem. - oparł z uśmiechem i rzucił się na sofę.

Wlałam napój do kubków, wrzuciłam po garści marshmallowsów i położyłam na stoliku w pokoju dziennym. Mężczyzna poklepał wolne miejsce obok siebie i tam też się udałam.

- Często siedzisz po nocach w kuchni? - zapytał.

- Cały czas - odparłam biorąc łyk napoju.

- To tak jak ja - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem - nawet nie wiesz robaczku, ile mamy ze sobą wspólnego. - odparł i otarł kciukiem piankę znad moich ust.
Dalej siedzieliśmy w ciszy rozkoszując się smakiem i gdy w kubkach nic już nie zostało, rozeszliśmy się do pokojów.

- Dobranoc i dziękuję za czekoladę - powiedział ziewając.

- Branoc Shannon.

x

13 komentarzy:

  1. Mogę wiedzieć, dlaczego jednak dodałaś inny prolog? Bo ten jest intrygujący :D :D :D Zastanawiam się też, skąd Chloe zna tu Shannona.

    A poza tym czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Z prologu właśnie kompletnie zrezygnowałam, nie byłam pewna czy tak chcę poprowadzić tę historię ;) a Chloe zna Shannona, bo ta sytuacja (gorąca czekolada) wydarzyła się juz po przyjeździe do LA :) a dokładniej w domku letniskowym :)
    Jestem na bieżąco z twoim opowiadaniem,ale za cholerę nie mogę się zebrać,żeby skomentować :( nadrobie, promise :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, rozumiem. :D Ale powiem ci, że i tak intrygujący :D :D :D

      Usuń
  3. OOO matko.... Tego to akurat się nie spodziewałam, rozważałam różne scenariusze w mojej głowie tego co mogło się wydarzyć pomiędzy Chloe a jej rodzicami. Na prawdę grubo pojechałaś;) To straszne z czym Chloe musi żyć i radzić sobie. Wow:) Czekam na 26 rozdział z niecierpliwością Bo odnośnie pierścionka, wakacji i oświadczyn to mam tyle scenariuszy, że już mi się wszystko w głowie miesza:) Także czekam na twoje wyjaśnienie:) Pozdrawiam K<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo bardzo dobrze,bo lubię zaskakiwać :D i jestem strasznie ciekawa jakie miałaś przypuszczenia a'propos rodziców Chloe i pierścionka :P postaram się napisać w weekend,ale nie gwarantuje :)
      Dziękuję za opinie :*

      Usuń
  4. Laaaa piekne zakończenie podrozdzialu i taka przykra historia zarazem, czekam na kolejny rozdzial i ciekawa jestem co tam ten jej ojciec napsuje, pozdrawiam kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :* czemu sadzisz, że ojciec coś napsuje? :P juz niedługo się wyjaśni, przynajmniej część :D

      Usuń
  5. Jakos mam takie przypuszczenia ;d ale czekam czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To Branoc mnie rozczuliło xD Ogólnie bardzo lubię Twojego bloga, bo nawiązuje on bardziej do tego co teraz i jest przyjemny i łatwy w czytaniu (tzn. Nie ma jakiś skoków w czasie, nie ma dużo gierek psychologicznych i ogólnie czyta się to przyjemnie ) I wiesz co? Ja też chcę taka chatkę i Shannona w tej chatce ^_^ Co do całej tej przeszłości Chole to mam nadzieję że rozwiniesz i powiesz coś więcej w tym temacie ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ( 30stm-a-new-reality.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać komentarz od Ciebie po tak długiej przerwie :) Bardzo dziękuję <3 Taki miałam zamysł tworząc go, prosty język, trochę banalna, aczkolwiek pokręcona historia z miłymi, rozczulającymi momentami :)) oj a chatka mi też się marzy, ale bardziej Shannon, nie musi nawet być w tej chatce :P

      Pozdrawiam :))

      Usuń
  7. o ile sie nie myle w grudniu mial byc ostatni 30 rozdzial, jak zdarzysz napisac piec rozdzialow w niecaly miesiac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proste, nie zdążę i o ile się nie mylę pisałam, że chciałabym, że ten rozdział pojawił się rok po pierwszym, ale cóż... będzie wam dane trochę dłużej pomęczyć się z tą dwójką ;) natłok zajęć, projektów, kolokwiów na studiach mnie zabija, plus treningi i praca dają w kość :( jestem tylko człowiekiem i mimo wielkich chęci, nie uda mi się skończyć tej historii w tym roku :( Jeżeli kogoś tym uraziłam, bardzo przepraszam.

      Pozdrawiam

      Usuń