A tak, żeby trochę podsycić Waszą ciekawość ;) Dzisiaj niestety już nie uda mi się dokończyć rozdziału, ale jutro wieczorem pojawi się cały Rozdział 9. Trzymajcie się miśki i miłego weekendu.
;***
***
Kręciłam się po kuchni od jakiś dwudziestu minut próbując
zaznajomić się z zawartością szafek. Shannon z tego co wiem jeszcze spał, więc
nie chcąc go budzić robiłam wszystko bardzo cicho co niemal graniczyło z cudem.
Podłogi zrobione były ze starego drewna, więc każde stąpnięcie równało się
straszliwemu hałasowi. Robiłam jednak co w mojej mocy, żeby dźwięki były jak
najcichsze.
Po naszykowaniu potrzebnych mi akcesoriów kuchennych i półproduktów
czekałam tylko aż Leto wstanie, żeby miał gorące śniadanie. Nie potrafiłam
długo być w jednym miejscu, zawsze byłam bardzo żywiołową osobą. Była już 11,
słońce świeciło coraz bardziej i już przez szybę czuć było jak grzeje. Otworzyłam
drzwi na taras, jednak okazało się, że nie jest jeszcze tak ciepło jak
sądziłam, założyłam więc pierwszą kurtkę z brzegu, jak się potem okazało
należącą do Shannona, i poszłam nad jezioro. Ptaki i wiatr grały tak piękną
muzykę, że pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia.
Po raz kolejny byłam
wdzięczna, że domek znajdował się na odludziu i nikt nie widział co wyprawiam.
Tańczyłam niczym rusałka przy jeziorze mając na sobie ogromną kurtkę Shannona,
co wyglądało jeszcze komiczniej. Zamknęłam oczy, zakręciłam się i
nieoczekiwanie wpadłam w czyjeś ramiona. Z wielkim uśmiechem na twarzy
uchyliłam oczy, ale nie dostrzegłam przed nimi starszego Leto.
Dziewczyno....Ale jesteś złośliwa.... Kończyć w takim momencie to czyste świństwo:( I tak kocham to opowiadanie i chyba umrę z ciekawości do jutra;) Także jak nie będzie ode mnie komentarza pod następnym rozdziałem to wiesz co się stało i czyja to wina:):):):) K.
OdpowiedzUsuńCel zamierzony został osiągnięty- czekam
OdpowiedzUsuń